Potrafilibyście podać przykład osoby, która z niewiadomych dla Was przyczyn popadła w widoczne tarapaty finansowe? Domyślam się, że bez większych trudności przywołaliście w pamięci kogoś z rodziny, przyjaciół czy bliskiego kręgu znajomych. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę kilka faktów, takich jak rekordowo niska stopa referencyjna, niezaprzeczalna koniunktura gospodarcza, która w Polsce trwa od dekady, regularny wzrost zarobków Polaków przewyższających inflację (przynajmniej do 2020 roku) oraz zwiększone wydatki socjalne (500+, 13te emerytury, bony turystyczne itd) ze strony państwa, naturalnym jest, że przychodzi nam do głowy pytanie – co musiało się wydarzyć w życiu tej osoby, że jej sytuacja finansowa stała się tak dramatyczna? Pomijając skrajne przypadki, kiedy wypadki losowe druzgocą finanse domowe, zazwyczaj odpowiedź jest jedna- spirala zadłużenia, czyli sytuacja, w której mając długi zaciągamy kolejne zobowiązania, aby spłacać dotychczasowe wierzytelności. W ten sposób zakładamy sobie na szyję tzw. pętlę długów.
Jeżeli interesuje Cię ta tematyka polecam przeczytać poniższe wpisy:
Jak pożyczać pieniądze?
Jak banki bogacą się na koronawirusie?
Wiecie kim jest Artur Bryliński? Jest to pierwowzór bohatera kultowego filmu Krzysztofa Krauzego – dług. Dług to opowieść o dwójce biznesmenów, którzy zamierzają zbudować montownię włoskich skuterów. Aby planowane przedsięwzięcie doszło do skutku, potrzebują zaciągnąć kredyt w banku na astronomiczną jak na ówczesne czasy kwotę 300 tysięcy dolarów. Bank żąda jednak poręczenia, a kontrakt z włoskimi pośrednikami lada dzień wygaśnie. Dlatego też nasi bohaterowie decydują się na wsparcie kolegi z dzieciństwa jednego z nich – Gerarda (w moim odczuciu rola życia Andrzeja Chyry). Obiecuje on, że za “drobną prowizję” jest w stanie takowe poręczenie załatwić sprowadzając dyrektora dochodowej kopalni, chętnego do udzielenia niezbędnego poręczenia, dzięki któremu uda im się otrzymać kredyt. Niestety przed finalizacją umowy kredytowej okazuje się, że dyrektor żąda zdecydowanie większej prowizji od tej, która została ustalona na początku. Biznesmeni rezygnują z usług Gerarda. Ten jednak stwierdza, że poniósł znaczne koszta “jeżdżąc na Śląsk i sprowadzając dyrektora” i oczekuje spłaty 6000 dolarów. Adam odmawia jakichkolwiek rozliczeń no i wtedy dopiero zaczyna się prawdziwy dramat naszych bohaterów…
Najciekawsze jest to, że nie trzeba mieć na głowie nieuczciwego bandyty, który próbuje na nas wymusić nieistniejący dług, aby być w skrajnych tarapatach finansowych. Według krajowego rejestru długów w Polsce zaległości za czynsz, prąd, wodę gaz, wywóz śmieci, telewizję czy telefon o łącznej wartości 1,56 miliarda złotych ma ponad 409 tysięcy osób. Jako ciekawostkę dodam, że jest to o 100 milionów więcej niż przed pandemią. Według klasyfikacji Banku Światowego, w krajach rozwiniętych czynsz, media, telefon to tzw. “primary wants”, dobra podstawowe – ich brak wyznacza w tych państwach próg skrajnego ubóstwa. Jeżeli 409 tysięcy osób ma takowe długi, oznacza to, że tyczy się to minimum 200-250 tysięcy gospodarstw domowych w całym kraju. Możemy więc postawić hipotezę, że tylko i wyłącznie o ten wskaźnik KRD, prawie 2% ludności Polski balansuje na granicy skrajnego ubóstwa.
Odejdźmy jednak od skrajnego przypadku, jakim jest tragedia gospodarstw domowych znajdujących się w dolnym decylu pod kątem majątku netto. To temat na osobny wpis. Dzisiaj chciałbym skupić się na tych wyrazistych przykładach osób, o których pomyśleliśmy na wstępie tego wpisu, które przecież jeszcze nie tak dawno świetnie sobie radziły finansowo, a obecnie legitymują się setkami tysięcy długów.
W tym wpisie znajdziesz analizę majątku netto Polskich Gospodarstw Domowych.
Cashflow is the King!
Zazwyczaj geneza problemu ma swoje źródło w braku zrozumieniu przepływów pieniężnych. Na pierwszy rzut oka ich definicja jest bajecznie prosta i prawdopodobnie dla większości zainteresowanych jasna i klarowna.
Przepływy pieniężne, to wpływy lub wypływy środków pieniężnych oraz ekwiwalentów środków pieniężnych w danej jednostce, w określonym okresie.
Problem jest jednak taki, że mało które gospodarstwo domowe patrzy na finanse domowe w sposób analogiczny do przepływów pieniężnych przedsiębiorstwa, nawet jeżeli owe gospodarstwo współtworzy doświadczony przedsiębiorca.
Większość osób operuje w rzeczywistości w której zakładamy, że danego dnia nasz budżet domowy zostanie zasilony określonymi wpływami, czy to pensją, zasiłkiem czy opłaconą przez kontrahenta fakturą. Dzięki pozyskanym w ten sposób środkom, będziemy w stanie uregulować określone zobowiązania, albo przeznaczyć je na preferowany cel konsumpcyjny. W sytuacji, w której wydarza się coś niespodziewanego przez co pieniądze nie wpływają nam na konto to korzystamy z oszczędności – o ile je mamy.
W czerwcu 2019 roku we wpisie “A co jak kryzys?”, przeprowadziłem ankietę wśród czytelników Kosztu Alternatywnego pytając Was o to ile swoich średnio miesięcznych pensji macie odłożone? Na przeszło tysiąc odpowiedzi 12% osób zadeklarowało, że żyje z miesiąca na miesiąc. Tymczasem według badania przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny w lipcu bieżącego roku 15% Polaków deklarowało, że nie miało żadnych oszczędności przed Pandemią, 31% wskazało zmniejszenie oszczędności, a zwiększenie jedynie 8%. Możemy więc zakładać, że na koniec roku, kiedy implikacje ekonomiczne gospodarki naszego kraju wywołane pandemią, przestaną być maskowane przez efekt tarcz antykryzysowych, sytuacja ta ulegnie widocznemu pogorszeniu.
Można więc powiedzieć, że wyniki mojej niezobowiązującej ankiety i badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego się całkiem pokrywają. Wróćmy jednak do wspomnianego, hipotetycznego “zatoru” w naszych przepływach.
Jeżeli przynależymy do co siódmego gospodarstwa domowego, które nie ma oszczędności, to w przypadku kiedy cokolwiek się wydarzy i nie otrzymamy swojego zaplanowanego wpływu – musimy się zadłużać. Korzystamy wtedy najczęściej z:
1. Naszych ukochanych kart kredytowych. W pierwszym kwartale 2020 roku Polacy posiadali nieco ponad 6,1 miliona kart kredytowych.
Jeżeli wspomniany zator się wydłuża, a ta opcja się wyczerpie to szukamy wsparcia w…
2. Kredytach konsumpcyjnych. W 2019 roku banki oraz SKOK-i udzieliły łącznie prawie 7,5 miliona sztuk kredytów konsumpcyjnych. Tutaj istotna informacja – prawie połowa z tych kredytów związana jest z konsolidowaniem długu. Z punktu widzenia banku kredyt klasyfikowany będzie jako konsolidacyjny jeśli uwzględni się w jego ramach np. Spłatę karty kredytowej, której wymagany termin spłaty upływa za miesiąc.
W kolejnym kroku trafiamy do tak zwanego przeze mnie “finansowego dziewiątego kręgu piekieł”, gdzie obok Mefistofelesa rządzą..
3. Pożyczki pozabankowe aka chwilówki. W całym 2019 roku firmy pożyczkowe współpracujące z BIK udzieliły 2,75M miliona pożyczek. Co ciekawe 38% tych pożyczek w ujęciu wartościowym były udzielone na kwoty poniżej tysiąca złotych. Co jest jednak istotniejsze to 77% osób które korzystają z pożyczek jednocześnie posiada inne aktywne kredyty w sektorze bankowym.
Aby wydostać się z piekła, każdy zrobi wszystko co w jego mocy, a więc..
4. Pożyczamy od rodziny i przyjaciół, dla zachęty często obiecując im absurdalne odsetki.
A potem, no cóż – pozostaje stara jak nasza cywilizacja – lichwa, która rozpędzi naszą spiralę zadłużenia do nieosiągalnego wcześniej tempa wzrostu.
Procent składany to broń obosieczna!
W słynnej biografii Warrena Buffeta “Snowball”, możemy już w pierwszych rozdziałach przeczytać, jak szybko zrozumiał on moc procentu składanego. Parafrazując słowa nastoletniej wyroczni z Omahy można powiedzieć, że “Każdy dolar jest wart nieskończenie wiele dolarów, pod warunkiem, że będzie on dla Ciebie wystarczająco długo pracował.”
Na nieszczęście dłużników, to powiedzenie można obrócić do góry nogami. “Każdy pożyczony dolar będzie nieskończenie wielkim długiem, pod warunkiem, że będzie on przez Ciebie wystarczająco długo niespłacony.”
Zobrazujmy hipotetyczny przykład Jana Kowalskiego, jedynego żywiciela czteroosobowej rodziny przynależącej do klasy średniej, który z niewiadomych przyczyn utracił płynność finansową. Na potrzeby przykładu przyjmijmy, że Jan wynajmuje mieszkanie za 2 000 pln, ma do tego ratę leasingu za samochód w wysokości 1 500 pln oraz koszta stałe wynoszące 2 500 pln. Rodzina Kowalskich aby przeżyć potrzebuje więc 6 000 pln. Tak się składa, że dokładnie tyle wynosiły dotychczasowe miesięczne wpływy Jana. Jan niczym Jan Nowicki w “Sztosie” do tej pory nie kolekcjonował pieniędzy, a więc nie posiada żadnych oszczędności. W naszym przykładzie, Jan ukrywa swoje problemy przed pozostałymi domownikami. Nie może więc obniżyć standardu życia swojej rodziny, poprzez rezygnację z samochodu lub też przeprowadzkę do tańszego mieszkania lub np do rodziców, teściów etc.
Aby przetrwać, postanawia się zadłużyć. Jan rozpoczyna swoją przygodę z wierzytelnościami od wyzerowania kart kredytowych na sumę 18 000 pln z oprocentowaniem 1% miesięcznie (aby łatwo się liczyło) od średniej kwoty zadłużenia na karcie.
Kreacja długu na karcie kredytowej Jana wygląda następująco:
Miesiąc | Kapitał | Odsetki | Sumaryczny Dług |
0 | 0.00 zł | 0.00 zł | 0.00 zł |
1 | 6,000.00 zł | 60.00 zł | 6,060.00 zł |
2 | 12,000.00 zł | 180.60 zł | 12,180.60 zł |
3 | 18,000.00 zł | 362.41 zł | 18,362.41 zł |
Następnie Jan zaciąga w moim ulubionym Santander Consumer Bank Polska kredyt 36000 pln aby przeżyć kolejny kwartał i spłacić zadłużenie na kartach kredytowych. Pętla długów zaciska się coraz wyraźniej.
Tak się składa, że w trakcie tego wpisu miałem przyjemność odbyć rozmowę z infolinią SCB gdzie wyliczono mi hipotetyczny koszt kredytu na kwotę 36 000pln na okres 48 miesięcy. SCB zaoferowało mi (bez podania przeze mnie numeru pesel, ogólna oferta):
7,2% zmiennego oprocentowania
24,99% prowizji (iks de)
0,49% comiesięcznego ubezpieczenia
Dwie opcjonalne abonamentowe usługi (coś ala concierge) za kwotę nieco ponad 18 pln.
Załóżmy że Kowalski ma niską inteligencję finansową i nie rezygnuje z żadnych dodatkowych usług. Wtedy stała rata tego kredytu wyniesie 1715,68 pln.
Na nieszczęście Jana w szóstym miesiącu swojej dłużniczej idylli orientuje on się, że nie przewidział faktu iż raty nowo zaciągniętego kredytu trzeba płacić od razu. Ponadto musiał spłacić 362,41 pln odsetek za długi na kartach kredytowych. Tym sposobem w szóstym miesiącu jego “życia na kredycie” brakuje mu 3793,77 pln, aby pokryć bieżące wydatki.
Co robi Jan? Korzysta z wcześniej opłaconego limitu karty kredytowej. Jednak tym razem kreacja długu na karcie kredytowej, wygląda trochę inaczej:
Miesiąc | Kapitał | Odsetki | Sumaryczny Dług |
6 | 3,793.77 zł | 37.94 zł | 3,831.71 zł |
7 | 11,509.45 zł | 153.03 zł | 11,662.48 zł |
8 | 19,225.13 zł | 345.28 zł | 19,570.41 zł |
Jak możemy zobaczyć, limit karty Jana wyczerpuje się w ósmym miesiącu jego spirali zadłużenia.
Co tym razem robi Jan? Jako, że wykorzystał karty kredytowe i zdolność kredytową – idzie do Providenta. Jan potrzebuje pilnie pożyczyć na brakujące do przeżycia ósmego miesiąca 1225,13 pln, ponadto 6000 pln niezbędne do zaspokojenia stałej konsumpcji rodziny w trakcie dziewiątego miesiąca oraz 1715,68 pln na ratę kredytu, łącznie 8940,81 pln. Dla uproszczenia załóżmy, że Jan bierze 9000 pln chwilówki na 12 miesięcy. Według infolinii Providenta łączny koszt takiej pożyczki to 2383,49 pln, a miesięczna rata to 948,63 pln.
Mija dziewiąty miesiąc udręki Jana. Na szczęście zator w jego przepływach finansowych się odblokował. Dzięki temu znów może cieszyć się swoimi wpływami na poziomie 6 000 pln miesięcznie, które do tej pory, co prawda od przysłowiowego pierwszego do pierwszego, ale zapewniały wygodne życie jemu i jego rodzinie.
Jan nie miał wpływów przez 9 miesięcy, a więc gdyby miał oszczędności, ta sytuacja pochłonęłaby z nich 54 000 pln. Niestety nie miał oszczędności, co więc następuje?
1.Jan ma obecnie ponad 18 000 pln limitu karty kredytowej z narastającym co miesiąc długiem w tempie 1% miesięcznie.
2.Jan ma zaciągnięty w SCB kredyt gotówkowy z ratą 1715,68 pln z pozostałymi 42 ratami, co daje sumaryczne zadłużenie 72 058,56 pln.
3.Jan ma kredyt w Providencie, którego łączna spłata będzie go kosztować 11 383,49 pln.
Łączny dług Jana to ponad 101 500 pln. Efektywny koszt dziewięciu miesięcy zapętlania długów? 46 500 pln! Ponad 5 000 pln miesięcznie.
Najgorsze w tym hipotetycznym przykładzie jest jednak to, że pomimo iż sytuacja zarobkowa Jana wróciła do normy sprzed “kryzysu” to jego problemy finansowe wcale się nie skończyły. Jan zarabia 6 000 pln, czyli dokładnie tyle ile wynoszą koszta utrzymania jego rodziny. Musi on jednak teraz wygenerować dodatkowo 1,7k pln na spłatę raty, 1k pln na spłatę Providenta i prawie 200 pln aby podtrzymywać stałe zadłużenie na karcie kredytowej. Miesięczne przepływy rodziny Kowalskich będę więc wciąż wyraźnie ujemne, na kwotę prawie 3 000 pln.
Jak myślicie co będzie robił Jan?
Ja niestety uważam, że będzie dalej rolował swój dług. Teraz znając życie pójdzie do rodziny i znajomych, próbując wyciągnąć od nich tyle oszczędności ile to będzie możliwe. Co powinien zrobić Jan? Odpowiedź na to pytanie to tak naprawdę materiał na osobny wpis.
Pewnie zastanawiasz się dlaczego napisałem ten jakby nie patrzeć trochę depresyjny wpis. Niby tematy przepływów finansowych gospodarstw domowych oraz skutków ubocznych pętli długów jest oczywisty dla wszystkich. Jednak dziwnym trafem w ostatnich miesiącach bardzo często zdarza mi się słyszeć kolejne historie o takich ludziach jak Jan. Z góry uprzedzę, to co ich spotkało nie było rezultatem Covidu. Paradoksalnie żaden znany mi przedsiębiorca działający w HORECA czy w innych branżach w największym stopniu dotkniętych implikacjami lockdownu, nie splajtował z przytupem. Jan to personifikacja dalekiego znajomego, który miał bardzo dobrze prosperujący e-commerce, dla którego lockdown i pandemia powinna być motorem napędowym. Niestety tak się nie stało, a zamiast tego popadł w spiralę zadłużenia i pośrednio skrzywdził tym kilku moich bliższych znajomych.
Pozdrawiam,
D.