Kilka razy w komentarzach i prywatnych wiadomościach dostałem od Was prośby o napisanie o swoich największych porażkach biznesowych. Skłamałbym, gdybym stwierdził, że takowych nie było. Było ich wiele, czasem mam nawet wrażenie, że zbyt wiele. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że mam dopiero 30 lat, działalność gospodarczą prowadzę niespełna 9 lat, aktywny zawodowo jestem około 14 to podejrzewam, że wpis na ten temat byłby falstartem. Dlaczego? Uważam, że te największe, faktycznie ciekawe porażki, o które pytacie, znając życie, są jeszcze przede mną! Jednakże tymi pytaniami skłoniliście mnie do pewnej autorefleksji. Z dużą dozą pewności mogę napisać o korelacji, którą zauważam w dotychczasowych porażkach. Mianowicie, wszystkie niepowodzenia biznesowe związane ze startem nowej działalności gospodarczej, które do tej pory mnie spotkały, miały jedną wspólną i bardzo istotną cechę – brak z mojej strony gruntownej analizy istniejącego, a w skrajnych przypadkach zupełny brak, modelu biznesowego planowanego przedsięwzięcia przed jego rozpoczęciem.
Jest to druga część serii “Startuje z biznesem!”, jeżeli jesteś tutaj po raz pierwszy to polecam z zapoznaniem się z częścią pierwszą “Startuję z biznesem! Lekcja pierwsza – Analiza Rynku.”
Zacznijmy od definicji, czym jest model biznesowy?
W rozumieniu harwardzkiego ekonomisty Michaela Portera, twórcy jednej z najpopularniejszych metod analizy modelu biznesowego “Porter’s 5 Forces”, model biznesowy jest to opis stworzony przez foundera/przedsiębiorcę, dotyczący tych przyszłych obszarów działalności przedsiębiorstwa, które zapewnią mu zyski. Sprowadza się to do określenia roli opisywanej organizacji w łańcuchu wartości, który jest obszarem jej działania. W kompleksowym ujęciu chodzi o metodę przyjętą przez firmę, której realizacja będzie powiększać i wykorzystywać zasoby tak, aby oferować klientom większą wartość od konkurencji. Dzięki temu przedsiębiorstwo osiągnie relatywnie wyższe zyski, a może nawet uzyska i utrzyma trwałą przewagę konkurencyjną w obszarze swojej działalności.
Tak to już z tymi definicjami bywa, że nawet jak je człowiek próbuje uprościć i zredagować, to dalej wychodzi z tego nie do końca zrozumiały, przynajmniej dla mnie, galimatias językowy. Dlatego pozwolę sobie przedstawić własną definicję, która w moim odczuciu jest pochodna do tej stworzonej przez wspomnianego, niekwestionowanie wybitnego, profesora Harvardu, tyle że napisana przez przeciętnego licencjata UEPu :D.
W moim rozumieniu model biznesowy to opis działalności przyszłego przedsiębiorstwa odpowiadający na kilka fundamentalnych pytań:
1.Co będzie przedmiotem działalności firmy?
2.Jakich zasobów oraz kompetencji, będzie do tego potrzebować?
3.Na czym i ile firma może zarabiać?
STUDY CASE
W ostatnich dniach odwiedziła nas kuzynka Marty. Asia wróciła właśnie z podróży, podczas której przez blisko dwa miesiące eksplorowała Tajlandię i Wietnam. Młoda dziewczyna, świeżo po studiach, z nie do końca dopasowanym wykształceniem do osobowości. Brzmi znajomo prawda? Jest to problem większości z nas – millenialsów.
MIAŁEM STUDIOWAĆ MATMĘ, ALEEE NIEEE, PRZECIEŻ NAWET PO UJocie CHLEBA Z TEGO NIE BĘDZIE – WIĘC EKONOMIĘ SOBIE WYMYŚLIŁEM. BRAWO JA.
Wróćmy jednak do odwiedzin. Asia przyszła do nas zobaczyć rzecz jasna Małą, opowiedzieć o wyprawie i jak się okazało chwilę później, podzielić się ze mną swoim nowym pomysłem biznesowym. Powiem Wam, że nic mnie tak nie jara przy niedzielnej kawie, jak rozbijanie na części pierwsze modelu biznesowego, przedsięwzięcia z zupełnie mi obcej branży, bez niezbędnych danych, gdzie trzeba szacować i przyjmować przeróżne założenia, a jedynym punktem odniesienia mogą być google trends… No rozpływam się cały :D. Tak było właśnie w tym wypadku.
Asia wpadła na pomysł stworzenia “handmade’owej” szwalni, której flagowym produktem będzie customizowana pościel, między innymi z lnu. Właśnie tym abstrakcyjnym casusem Asia zmobilizowała mnie do napisania tego wpisu, którego temat od jakiegoś czasu chodził mi po głowie, ale nie do końca miałem na niego pomysł. Przejdźmy więc do tworzenia uproszczonego modelu biznesowego tego lnianego e-commerce.
Model biznesowy Lnianego e-commerce
Co będzie przedmiotem działalności firmy?
Odpowiedź jest prosta – szycie. Asia chce się skupić na lnianej pościeli ekologicznej, w której proces produkcji będzie charakteryzował się proekologiczną polityką “no waste”, czyli będzie przebiegał bez ubytków. W trakcie rozmowy zasugerowałem, że na początku warto rozważyć specjalizację. Naturalnym wyborem, który przyszedł mi do głowy jest pościel dziecięca. Intuicyjnie uznałem, że będzie tam większa marża, mniejsza ilość potrzebnych materiałów, krótszy czas wytworzenia kompletu. Asi ten pomysł się spodobał, więc dalszą część analizy modelu biznesowego, przeprowadzamy już pod kątem wytwarzania pościeli dziecięcej.
Jakich zasobów oraz kompetencji, będzie do tego potrzebować?
Pierwsze pytanie, jakie jej zadałem to ile czasu zajmie Ci uszycie kompletu? Jest to o tyle ważna kwestia, że znając jednostkowy czas wytworzenia, możemy określić nasze ograniczenia produkcyjne, które obrazują nam możliwości przychodowe tego przedsięwzięcia. Najważniejszy jak zawsze jest czas. Szycie to praca o znamionach artystycznych, nie zmienia to jednak faktu, że jest to poniekąd praca fizyczna. Nie można zakładać, że będziemy w stanie szyć po 300 godzin miesięcznie. Z drugiej strony zakładając własny biznes, trzeba być od początku świadomym, że etatowe godziny pracy od przysłowiowej “8 do 16”, pójdą w niepamięć, szczególnie na początku kiedy próbujemy zbudować swoją pozycję rynkową. Dlatego na potrzeby przykładu założymy, że przez pierwszy rok Asia będzie skora przeznaczać na swoje lniane e-commerce 200 godzin miesięcznie.
Drugie pytanie, które padło z moich ust, to czy ma potrzebny sprzęt do szycia takiej pościeli? Słyszałem kiedyś anegdotę o pewnym restauratorze, który szukając dodatkowych sposobów monetyzacji swojej restauracji, zakupił specjalną maszynę do produkcji lodów, za którą zapłacił sto kilkadziesiąt tysięcy złotych. Pomijając kwestię, że nikt w całej restauracji nie potrafił jej obsługiwać, co skutkowało pojawieniem się kolejnych kosztów związanych z wynajęciem specjalnych ludzi w celu przeszkolenia załogi, to finalnie okazało się, że struktura przychodów w tej restauracji była taka, że desery stanowiły około 2% całości, a zakup tego “Lamborghini wśród maszyn do lodów” tej proporcji nie zmieniły. No nie była to dobra inwestycja dla tego restauratora.
Piszę o tym, bo jest to dla mnie flagowy przykład, w którym potencjalne nakłady inwestycyjne mogą już na samym początku pozbawić dane przedsięwzięcie ekonomicznego sensu. W tym wypadku nie jest źle, Asia odpowiedziała mi, że będzie potrzebować maszyny do szycia z overlockiem, duży stół do wycinania materiału oraz podstawowe przybory krawieckie. Szacowany koszt niezbędnego ekwipunku, nie powinien przekroczyć 10 000 pln. Co jest bardzo dobrą wiadomością, bo jest to kwota mieszcząca się w widełkach dotacji, o które może ubiegać się w urzędzie pracy, przy zakładaniu pierwszej działalności gospodarczej.
Na czym i ile firma może zarabiać?
Trzecie pytanie tyczyło się materiału, a dokładniej jaki będzie koszt materiału do wytworzenia kompletu? Zadałem je równocześnie z czwartym: Jaka jest osiągalna cena sprzedaży takowego kompletu?
Są to kwestie ściśle ze sobą powiązane. Znając te wartości, jesteśmy w stanie oszacować osiągalną marżę, która w połączeniu z przewidywanym czasem wytworzenia oraz ilością godzin, które zamierzamy poświęcać na produkcję w ciągu miesiąca, pokaże nam górną granicę miesięcznych przychodów Asi w początkowej fazie rozwoju jej przyszłej firmy.
Celowo w trzech z czterech komentarzy do pytań, nie umieściłem jej odpowiedzi, ponieważ Asia podczas naszej pierwszej rozmowy, nie potrafiła odpowiedzieć na nie “z głowy”. Dlatego właśnie warto poświęcić te kilkanaście godzin na research oraz przemyślenia, aby uporządkować sobie kwestie niezbędne do stworzenia szkicu modelu biznesowego.
Poniżej tabela prezentująca detale procesu produkcji kompletu (kołdra plus poduszka) pościeli, które Asia przygotowała kilka dni później:
Na potrzeby wpisu, uprościłem proces produkcji do minimum. Oczywistym jest, że od początku będzie niezbędna pewna customizacja kompletów – nie każdy będzie chciał, aby była ona zrobiona “na zakładkę”, ktoś może poprosić o guziki, albo o wyszycie inicjałów dziecka. To są dodatkowe sposoby monetyzacji, o których warto pomyśleć w przyszłości.
Z dostarczonych nam danych wynika, że Asia potrzebuje na jeden komplet zakupić materiały o wartości 144,05 pln oraz poświęcić na jego produkcję 3 godziny. Rynkowa wartość takiej pościeli dziecięcej to 300 pln. Przyjmujemy, że nabywca ponosi koszty przesyłki. Wcześniej w tym wpisie ustaliliśmy, że Asia planuje przeznaczyć na prowadzenie działalności 200 godzin miesięcznie. Można by więc odnieść wrażenie, że określenie potencjału przychodowego sprowadza się do podzielenia 200 godzin, przez czas produkcji, a następnie pomnożenie uzyskanego ilorazu przez różnicę pomiędzy ceną sprzedaży kompletu, a ceną za jego materiał.
Idąc tym torem rozumowania doszlibyśmy do takich wniosków:
Maksymalny Przychód [MP] => 200/3 * 300 pln = 20 000 pln
Koszty Materiału [KM] => 200/3 * 144,05 pln = 9603,33 pln
MP – KM => 20 000 pln – 9603,33 pln = 10 396,67 pln
Not bad.
Niestety kalkulując to w ten sposób popełniamy rudymentarny błąd metodologiczny.
Asia nie będzie mogła przeznaczyć wszystkich z planowanych 200 godzin w miesiącu, na wytwarzanie swoich produktów. Część z tego czasu pochłonie jej działalność operacyjna, sprzedaż oraz praca kreatywna. Prowadzenie firmy to obowiązki. Zusy, faktury, paragony, księgowość, pity, przelewy, potwierdzenia przelewów, zamówienia materiału, bumelujący kurierzy, poczta polska (wciąż lepsza niż maltańska) – niełatwy jest żywot początkującego prywaciarza. Tymczasem sprzedaż to ekspozycja towaru, aktywność w social media czy targi branżowe. Natomiast praca kreatywna, to chociażby szukanie inspiracji dla nowych krojów czy edukacja związana z tematyką prowadzonej działalności.
Zakładając, że Asia planuje pracować 20 dni w miesiącu po 10h, to uznajmy że 25% z tego czasu, czyli 2,5 godziny dziennie, będzie przeznaczać na rzeczy niezwiązane z produkcją pościeli.
Policzmy więc jeszcze raz potencjał przychodowy tego lnianego e-commerce.
Maksymalny przychód [MP] => ((200 – 25%*200)/3) * 300 = 15 000 pln
Koszty Materiału [KM] => ((200- 25%*200/3)) * 144,05 = 7 202,5 pln
MP – KM => 7 797,5 pln
Still not bad.
Bardzo istotne w tej kalkulacji jest to, że szacowane roczne przychody w analizowanym modelu biznesowym lnianego e-commerce, nawet przy sprzedaży wszystkich uszytych kompletów pościeli wyniosą 180 000 pln, czyli nie przekroczą 200 000 pln. Dzięki temu Asia nie będzie płatnikiem Vatu. Kolejna dobra wiadomość to fakt, że jest to jej pierwsza firma. Dzięki temu może ubiegać się o wspomniane wcześniej dofinansowanie z urzędu pracy. W naszym regionie wynosi ono zazwyczaj około 24 000 pln (dla porównania w Warszawie jest to o 8 000 pln mniej), co wystarczy z nawiązką na przygotowanie stanowiska pracy. Co więcej będzie ona mogła pomyśleć o uzupełnieniu sprzętu fotograficznego, potrzebnego do “obfotografowywania” jej produktów. Ponadto przez pierwsze dwa lata działalności przysługuje jej “mały zus”. W tym roku wynosi on 555,89 pln. W przyszłym w związku ze wzrostem płacy minimalnej (wysokość składek emerytalnej, rentowej i wypadkowej, płaconych przez przedsiębiorców obliczana jest w oparciu o minimalną krajową) będzie wynosił około 600 pln.
Poza nakładami czasu, który Asia poświęci na rozwijanie działalności oraz kosztami materiałowymi, będzie to jedyne stałe i znaczące obciążenie finansowe jej lnianego e-commerce. Specyfika tego biznesu jest taka, że przy początkowej skali nie będzie potrzebować warsztatu – wystarczy pokój w wynajmowanym mieszkaniu. Moglibyśmy się jeszcze przyczepić, że pozostaje kwestia prądu, ale zakładam, że będzie to kwota marginalna, na poziomie nie większym niż 100 pln miesięcznie, oraz opłacenia domeny pod sklep internetowy. Nie uwzględniamy tutaj kosztów księgowych, oraz budowy sklepu internetowego bo Asia ma to szczęście, że sama uczy się od pewnego czasu UXa, jej partner życiowy jest developerem, a mama księgową, więc zarówno księgowość jak i development strony będzie miała zrobiony pro bono.
Sprzedaż
Do tej pory sprawdzaliśmy model biznesowy przyszłej szwalni pod kątem jej potencjału przychodowego. Lubię zaczynać swoje analizy od tej strony. Dzięki temu możemy sprawnie przesiewać pomysły i idee, które zupełnie się nie kalkulują. Trzeba jednak pamiętać, że póki co pominęliśmy bardzo istotną kwestię – sprzedaż, a jak mówi stare polskie przysłowie? – “Bez sprzedaży nie ma kołaczy.”
Ustaliliśmy, że Asia będzie w stanie produkować miesięcznie 50 kompletów pościeli dziecięcej, uzyskując na nich marżę po kosztach materiałów na poziomie 155,95 pln od sztuki. Jeżeli sprzeda wszystkie to zarobi przed kosztami ubezpieczenia społecznego, innymi drobnymi kosztami stałymi oraz podatkiem 7 797,5 pln. Co w takim razie się stanie, jeżeli nie będzie sprzedawać wszystkiego co wyprodukuje?
Poniżej zamieszczam wykres przedstawiający zależność pomiędzy ilością sprzedanych sztuk pościeli, a wypracowaną marżą.
Wracając jednak do poprzedniego pytania. Jeżeli nie będzie efektywnie sprzedawać to będzie zarabiać mniej, bądź wcale. Organicznie, czyli bez jakichkolwiek nakładów na marketing, naiwnym byłoby zakładać, że uda jej się dojść do poziomu kilkudziesięciu zamówień w skali miesiąca. Biorąc pod uwagę natłok konkurencyjnych produktów w tej branży myślę, że wynik na poziomie kilkunastu sprzedanych kompletów miesięcznie bez nakładów reklamowych byłby nie lada sukcesem.
Co w takim razie Asia powinna zrobić żeby w przyszłości sprzedawać cały stan magazynowy?
Do głowy przychodzą mi cztery pomysły.
1.Internetowe “inkubatory” dla rękodzielnictwa. Mam na myśli ETSY i tym podobne twory. Niestety ich prowizja może w dużym stopniu może obedrzeć nas z marży. Z informacji dostarczonych przez Asię, stawki wahają się od 5% do 20% od kwoty sprzedaży. Czyli w tym wypadku mówimy tu o koszcie pozyskania klienta pomiędzy 15 a 60 pln od kompletu. Ponadto, sprzedając w ten sposób nie budujemy świadomości marki i “swojego miejsca w internecie.” Dlatego koniecznym byłoby dołączanie do produktów sprzedanych za pomocą tego kanału “voucherów” i ulotek informacyjnych, kto wyprodukował tą ekologiczną pościel dziecięcą.
2. Blog przyłączony do internetowego sklepu lnianego e-commerce o tematyce szycia, właściwościach lnu itd.. Szycie, rękodzieło, pomimo tysięcy sympatyków na całym świecie, wciąż jest relatywnie niszą jeśli chodzi o treści w internecie. Wymagałoby to miesięcy, ale wydaje mi się, że osiągalnym jest spozycjonowanie się na pierwszej stronie wyszukiwań google, na wartościowe frazy związane z tym tematem np. “Ekologiczna pościel dziecięca”, “Lniana pościel dla dzieci” czy “Pościel dziecięca dla alergików”. Niekwestionowaną zaletą tego rozwiązania jest to, że nie generuje ono dla nas kosztów finansowych, a wadą, że wymaga nie lada nakładów czasowych, które mogą nam się nie zwrócić – może nam się nie udać spozycjonować na pożądane frazy.
3.Targetowana reklama w social media. Przy tym modelu biznesowym tego typu promocja jest naprawdę wygodna pod kątem oceny jej skuteczności. Określamy budżet, testujemy różne grupy docelowe i tak naprawdę po kilku tygodniach jesteśmy w stanie oszacować nasz przyszły CAC – client acquisition cost, czyli koszt pozyskania klienta. Skonsultowalem tą kwestię z kilkoma osobami zajmującymi się marketingiem w ogólnokrajowych e-commerce, praktycznie jednogłośnie oszacowali koszt pozyskania klienta tym kanałem dystrybucji na kwotę 40 pln.
4.Współpraca z influencerami. “Po co kopać się z koniem” próbując zbudować zaufanie i uznanie potencjalnych fanów marki, kiedy można skorzystać z “dźwigni”, przekonując do siebie osoby, które zbudowały już swoją bazę odbiorców. Jest to o tyle trudne, że Asia nie będzie miała środków, żeby opłacić promocję u topowych influencerów w tematyce “parentingowej”. Będzie musiała do siebie przekonać tych, którzy dopiero się “przebijają”, a mają już sensowne zasięgi, płacąc im w barterze, czyli wysyłając pościel w zamian za wzmiankę na FB lub post ze zdjęciem i oznaczeniem na instagramie. Koszt materiałowy oraz wysyłki kompletu dla jednego influencera, zwróciłby się przy założeniu konwersji danej wzmianki/wpisu/posta na poziomie jednego klienta. Intuicja mi mówi, że nie powinno to być trudne. Mimo to, ta strategia marketingowa, nie powinna być na pewno trzonem działalności promocyjnej Asi, osobiście zacząłbym ją stosować dopiero po kilku miesiącach istnienia lnianego e-commerce.
Podsumowując – Asia będzie mogła obrać dwie filozofie promocji swojej pościeli – za pomocą kosztu czasu lub kosztu finansowego. Wydaje mi się, że w pierwszych miesiącach działalności optymalny będzie mix tych 4 sposobów promocji i testowanie, który będzie najbardziej skuteczny. Dlatego Asia musi się liczyć z tym, że prócz pieniędzy z pozyskanych dotacji w urzędzie pracy, które będzie mogła przeznaczyć na ekwipunek i stanowisko pracy, będzie potrzebowała na samym początku “małych” kilku tysięcy złotych na przysłowiowy “rozruch.”
Co jednak jest najistotniejsze w tej części wpisu, to fakt, że proces sprzedaży pochłonie Asi część profitowości lnianego e-commerce, niezależnie od sposobu, który obierze Asia przy promocji swoich produktów. Zakładając, że wspomniany koszt pozyskania klienta będzie oscylował w granicach 40 pln, to:
Maksymalny przychód [MP] => ((200 – 25%*200)/3) * 300 = 15 000 pln
Koszty Materiału [KM] => ((200- 25%*200/3)) * 144,05 = 7 202,5 pln
MP – KM => 7 797,5 pln
Koszt pozyskania klientów (CAC) => 50 * 40 pln = 2 000pln
(MP-KM) – CAC = 7 797,5 pln – 2 000 pln = 5 797,5 pln
Koszty stałe (KS) => 600 pln (ZUS) + 300 pln (Prąd i inne drobne koszta) = 900 pln
EBIT = 5 797,5 pln – KS = 5 797,5 pln – 900 pln = 4 897,5 pln
Zysk netto = EBIT – 19% * EBIT = 4 897,5 pln – 930,53 pln = 3 966,97 pln
Wnioski końcowe – czy warto w to wchodzić?
Ktoś mógłby teraz napisać, że perspektywa 4 000 pln “rękę” za 200 godzin pracy w miesiącu to “śmieszne pieniądze” i że cały pomysł nie ma sensu i lepiej, żeby Asia znalazła “normalną pracę.” Może Was zdziwię, ale ja tak nie uważam. Posiadanie tego typu biznesu daje nam olbrzymią mobilność i wynikającą z niej wolność. Może to trochę zabrzmieć jak romantyczny bełkot, ale zazwyczaj pomysł na tego typu biznes wychodzi z naszego serca. Praca w tym wypadku ma więcej znamion hobby i realizacji własnej pasji niż faktycznej pracy. Ostatnio pisałem o tym we wpisie “Mit wolności finansowej.”, nawiązując do Pana Wieśka, który przeprowadza renowację parkietów w niektórych z moich mieszkań, przygotowywanych pod inwestycje.
Jeżeli stworzysz sobie takie środowisko pracy, w którym czujesz się komfortowo, nie dotyka Cię niezdrowa presja i robisz po prostu to co kochasz, to często okazuje się, że koniec końców jesteś “bardziej wolny”, niż niejeden “bogacz” czerpiący zyski z tak upragnionego przez wielu pasywnego dochodu.
Kolejne istotne zagadnienia, to optymalizacja produkcji oraz alternatywne ścieżki monetyzacji, a w kolejnym etapie potencjał na skalowanie lnianego e-commerce Asi. W naszych rozważaniach przyjęliśmy czas wytworzenia kompletu na poziomie 3 godzin. Jeżeli w pierwszym roku Asia nabrałaby wystarczającej wprawy, aby skrócić ten czas do 2 godzin, to jej potencjalne zysk netto wzrósłby o 33% do poziomu 5 200 pln na rękę. Zdajecie sobie sprawę, że tylko 25% polaków zarabia taką kwotę na etacie? Nie zapominajmy też o koszcie pozyskania klienta (CAC). Jego optymalizacja na poziomie 10 złotych może dać dodatkowe 500 pln zysku miesięcznie itd.
Tego typu biznes rzemieślniczy, daje też możliwości na alternatywne sposoby monetyzacji, o których możemy myśleć już na początku przy budowaniu modelu biznesowego. Wraz ze zdobywaniem przez Asie doświadczenia, będzie ona potrafiła uszyć coraz szerszą gamę rzeczy, co może w finalnym rozrachunku pozwolić jej na wprowadzenie produktów do oferty o efektywnie większej marży.
Na koniec odniosę się do potencjału skali. To jest problem, o którym należy coraz intensywniej myśleć, wraz ze wzrostem prawdopodobieństwa sukcesu naszego przedsięwzięcia. Im bliżej miesięcznemu wolumenowi sprzedaży do naszych mocy przerobowych, tym bardziej powinniśmy się zastanawiać co możemy zrobić aby wytwarzać więcej. Powiem Wam szczerze, że przy dzisiejszych realiach na rynku inwestorów, jeżeli Asia po dwóch latach wykazywałaby przychody na poziomie zbliżonym do 200 000 pln rocznie, przy zysku zbliżonym do 30-40% kwoty, nie wydaje mi się żeby miała problemy ze znalezieniem inwestora który wszedłby z nią w spółkę, doinwestowując jej lniane e-commerce, tworząc jej zewnętrzny warsztat z większą ilością stanowisk pracy, otwierając jej tym sposobem drogę do przekształcenia się z zakładu rzemieślniczego w małą manufakturę.
Pytanie czy Asia będzie tego chciała i potrzebowała, a wydaje mi się że to temat na kolejny wpis za kilka lat, jeżeli zdecyduje się otworzyć swój biznes i będzie musiała zmierzyć się z taką decyzją.
To wszystko z mojej strony na dziś. Mam nadzieję, że Wam się podobała analiza tego modelu biznesowego. Jeżeli chcielibyście więcej tego typu tekstów to napiszcie w komentarzach. A może masz pomysł nad którym chciałbyś, żebym podobnie się pochylił jak nad pomysłem Asi? Śmiało piszcie czy to pod tym tekstem czy do mnie prywatnie. Nie obiecuję, że to zrobię, ale jeśli coś mnie zainteresuje to kto wie :).
Pozdrawiam,
DP
PS We wpisie „The wisdom of crowds.” rozpocząłem prosty eksperyment mający sprawdzić teorię mądrości tłumu w oparciu o krótką ankietę poniżej. Jak Wam się wydaje o ile wzrosną ceny transakcyjne mieszkań na rynku wtórnym w Polsce w 2019 roku? Odpowiadajcie, a do wyników ankiety wrócimy jak GUS albo NBP opublikuje swój raport w przyszłym roku. Porównamy je z dostępnymi przewidywaniami ekspertów od rynku nieruchomości. Myślę, że czytelnicy Kosztu Alternatywnego znokautują ich!
Wydaje mi się za zabrakło kilku elementów w analizie:
1. Koszt błędów produkcyjnych (stracony materiał i stracony czas)
2. Koszt przesyłki (opakowanie + kurier)
3. Koszty reklamacji i zwrotów
Cześć,
na wstępie dzięki za przeczytanie całego wpisu i feedback.
Ad 1. Wpis i tak nabrał niebezpiecznie dużej objętości, dlatego tak jak pisałem, starałem się uprościć do minimum proces produkcji. W cenie wytworzenia uwzględniony został „narzut” 10% materiału, właśnie na potencjalne błędy produkcyjne. Nie zmienia to faktu, że nie uwzględniłem tego w szacowaniu „mocy produkcyjnych” Asi. Podsumowując – słuszna uwaga :).
Ad 2. Przyjąłem, że nabywca ponosi koszty wysyłki („Rynkowa wartość takiej pościeli dziecięcej to 300 pln. Przyjmujemy, że nabywca ponosi koszty przesyłki. „). Nie opisałem kwestii opakowania – Asia wpadła na pomysł, aby robić je ze „strzępek produkcyjnych”, „polityka produkcji no waste.” Uszycie takich woreczków, to kwestia kilku godzin na wytworzenie kilkudziesięciu takich opakowań. Możemy więc przyjąć, że wykona to w 25% czasu, który nie będzie przeznaczać na produkcję.
Ad 3. To jest bardzo celny punkt. Przy kolejnej analizie go uwzględnie.
Jeszcze raz dzięki za konstruktywny komentarz.
Pozdrawiam!